czwartek, 20 sierpnia 2015

Informacje!

Przepraszam,że nie było nowego rozdziału,ale mam całą listę tłumaczeń.
1.Brak weny.
2.Uświadomiłam sobie,że to opowiadanie jest po prostu żałosne.
3.Nie było mnie w domu.
4.Nie miałam czasu.

Mam dla Was dobrą i złą wiadomość.
Zacznijmy od złej(dla niektórych dobrej).

Opowiadanie jest zakończone!

Dobra jest taka,że będę współprowadzić inne opowiadanie o BTR.Ale z kim?Może jej nazwa Wam podpowie.Cóż dowiecie się we wrześniu,bo wtedy pojawi się jakiś post.
Co do Waszych blogów wiem,że mam straszne zaległości i jak pomyślę  ile mnie ominęło to jestem sama na siebie zła.Wszystko zacznę nadrabiać jutro.

Opowiadanie:
http://some-things-will-never-change-00.blogspot.com/
Na razie są tu bohaterowie,a we wrześniu pojawi się pierwszy rozdział.
Mam nadzieję,że nie jesteście na mnie źli.
Na nowego bloga pewnie też bym się nie zgodziła,ale mnie ubłagała.
Więc mam nadzieję,że do zobaczenia.

wtorek, 14 lipca 2015

Rozdział 9 ,,Co wy tu robicie?"

Logan

Wreszcie Lilly wyszła ze szpitala.Wszyscy bardzo się ucieszyli...Tylko nie Kendall.
Coraz bardziej zaczynałem się o niego martwić.Zauważyłem,że ostatnio w ogóle nie wychodzi ze swojego pokoju.
-Może ty z nim porozmawiasz?-Mary zwróciła się do Lilly.
-On mnie nienawidzi!-oburzyła się brunetka.
-Proszę.Spróbuj.-James zrobił swoją "minkę smutnego szczeniaczka."
-Dobra,ale jeśli wkurwi się jeszcze bardziej to wasza wina.-zagroziła Smith.
-Dobrze.-przytaknęliśmy.

Kendall

Co jeśli Ona ma rację?On powinien...Wiem,że sobie na to zasłużył,ale to mój ojciec.
Po raz kolejny zostałem wyrwany ze "Świata okropnych myśli".Tym razem było to pukanie do drzwi.
-To ja Lilly.Mogę wejść?-za drzwiami usłyszałem cichy głos dziewczyny.
-Tak.-odparłem,a po chwili brunetka była w moim pokoju.
-Przyszłam powiedzieć ci,że...Dominic powiedział,że...Masz miesiąc wolnego.-wyczułem kłamstwo. 
-Jeśli przyszłaś pytać,dlaczego się tak zachowuję,to wyjdź od razu!-wkurzyłem się.
-Ale oni na prawdę się o ciebie martwią!-wzięła ze mnie przykład i również zaczęła wrzeszczeć. 
-Walcie się wszyscy!-opuściłem pomieszczenie.
Wtedy byłem pewny,co chcę zrobić.

Lilly

-Kendall!Wracaj!-zbiegłam za nim na dół.
-Pa.-uśmiechnął się sztucznie i wziął kluczyki od srebrnego BMW.
-James!Biorę twoje auto!-krzyknęłam i zabrałam klucze od czerwonego Ferrari.
Postanowiłam pojechać za Schmidt'em,aby przekonać się,co on kombinuje.

                 †  

Po godzinie "śledzenia" Schmidt'a dotarłam na obrzeża Los Angeles,a tak konkretnie to do starych,opuszczonych magazynów.
Kendall wyszedł z BMW i podszedł do jakiegoś starego menela,który pił(pewnie setną)butelkę wódki.Wracając do blondyna miał w ręce pistolet!
-Znowu chlasz?!A miałeś się zmienić,ale i tym razem nie chciałeś!-wrzeszczał na niego,tak głośno,że było go słychać w obrębie dobrego kilometra.
Co on do jasnej cholery wyprawia?!
-Kendall?-zapytał ten stary menel,znaczy mężczyzna.
-Nie waż się do mnie odzywać!Zniszczyłeś moje życie!Naszą rodzinę!-blask w oczach chłopaka...zniknął,a zastąpił go obłęd.
Wysiadłam z samochodu,ale on mnie nie zauważył.
-Synku...-zaczął menel.
-Nie jestem już twoim synem.Nie jestem tym dziesięcioletnim chłopcem,który bał się jak cholera tego,co mu dziś zrobisz!-miał łzy w oczach.-NIE!!!
-Przepraszam.-bełkotał.
-Nie przepraszaj!To nic nie zmieni!Koniec z tym wszystkim!Koniec z tobą!-wycelował w niego.
-Kendall!Nie!-zawołałam rzucając się na niego,za chwilę leżałam nim na ziemi.
Blask w jego oczach powrócił,a ja poczułam się jak podczas naszego pierwszego spotkania.Widocznie historia lubi się powtarzać.
Zeszłam z chłopaka,a on szybko wsiadł do swojego samochodu i odjechał.
Wtedy miałam tylko nadzieję,że nic sobie nie zrobi.

 †  

Było grubo po pierwszej w nocy,a ja nie mogłam spać.W głowie miałam zbyt wiele pytań dotyczących Schmidt'a.
Moje przemyślenia przerwało pukanie do drzwi.
-Proszę.-odpowiedziałam.
-Możemy pogadać?-w drzwiach zobaczyłam Kendall'a.
Prędzej spodziewałam się Justin'a Bieber'a niż niego!
-Jasne!-przytaknęłam.
-Za piętnaście minut w moim pokoju.-wyszedł.

 †  

Niepewnie zapukałam w drzwi,jednak nikt nie odpowiedział.Pomimo tego zdecydowałam,że wyjdę.
W środku zastałam blondyna siedzącego na balkonie.
-Już jestem.-szepnęłam siadając obok chłopaka.
-Pewnie uważasz mnie za wariata bez uczuć,ale ja po prostu dałem się wciągnął w Jej grę.Dopiero teraz to zauważyłem.-patrzył przed siebie.
-Czyją grę?-ta głupia ciekawość.
-Kayslee.Cholera!Chciałbym powiedzieć ci coś więcej,ale...Boję się.-westchnął.
-Czego?-mów jaśniej Schmidt.
-Już raz powiedziałem TO nieodpowiedniej osobie.
To kurwa czemu chcesz ze mną rozmawiać?!
Nie rozumiem cię!
-Jeśli chodzi o to...To nikomu nie powiem.-czułam jak moje słowa powoli tracą sens.
-Obiecujesz?-spojrzał na mnie.
-Obiecuję.-zrobiłam to samo.
-Co chcesz wiedzieć?-zapytał tonem "Tylko mnie nie wkurwiaj."
-Kim był ten facet?Dlaczego chciałeś go zabić?Co zrobiła ta suka?Co was łączyło?-obsypałam go pytaniami.
-To był mój ojciec.On zamienił moje życie w koszmar.Bił mnie,moich braci,moją matkę,ale to nie było najgorsze...-urwał.
-Co wy tu robicie?-dołączył do nas James.
-Nic.-powiedzieliśmy razem.
-Ta na pewno.-mruknął szatyn.
-Idę się napić.-oznajmił zmieszany Schmidt.
Wywróciłam oczami i wróciłam do swojego pokoju.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiedzielibyście więcej,gdyby nie Maslow.No cóż pech.
Jeśli myślicie,że ten rozdział zmieni relacje Kendall'a i Lilly to...(urwę w odpowiednim momencie.)
Skupiłam bym się na pewnym "szczególe",który ich od siebie oddali lub przybliży.
Niektórzy wiedzieli,czego spodziewać się po tym rozdziale.(Dlatego warto czytać blogi,które polecam.)Mam nadzieję,że Was nie zawiodłam i nie zanudziłam.
Do następnego.^^  

czwartek, 9 lipca 2015

Rozdział 8 ,,Znam Twoją przeszłość''

James

Minęły ponad 3 tygodnie i wiele się pozmieniało.Lilly leży w śpiączce,a my musieliśmy zawiadomić jej rodziców.Jak to zrobiliśmy?Kendall przypomniał sobie,gdzie mieszkała,a tam była jej przyjaciółka Emma i dalej to ona zajęła się resztą.Mimo wszystko nie zrezygnowaliśmy z odwiedzania brunetki.No może z wyjątkiem Schmidt'a.Zauważyłem,że ma on na pieńku z Emmą i według niej jest on chłopakiem brązowookiej.
Kolejnym powodem do zmartwień stała się obojętność rodziców Lilly w stosunku do własnej córki.Ale czemu?
Na domiar złego Schmidt stał się nie do wytrzymania.Cholernie wredny,zamyślony i zmartwiony.Oczywiście według niego wszystko jest okej i mamy się nie wpieprzać w jego życie.
Podsumowując z nimi wszystkimi skoczyć z mostu to za mało!
-Kendall!Mów!-krzyczałem.
-Wszystko jest w porządku!-warknął.
-Znowu wpakowałeś się w kłopoty?!-nie wytrzymała Mary.
-NIE!!!-wkurwiony trzasnął drzwiami i wyszedł na zewnątrz.
-Czyli tak.-stwierdziłem.

Kendall

Nie wytrzymam tak długo!
Moja głowa była pełna myśli.

,,Wiem,co chcesz zrobić,wiem,co czujesz,wiem o tobie wszystko.''
Jej głos siedział w mojej głowie,a Ona na pewno o tym wiedziała.
,,Znam twoją przeszłość.''
Błagam.Pomocy!
,,Znam cię lepiej,niż ty sam.''
Ma racje.
,,Mogę wszystko wykorzystać przeciwko tobie.''
To prawda.
,,Chyba,że zrobisz,to czego chcę.''
Nigdy w życiu!
,,Przecież tego chcesz.''
Niech Ona skończy proszę.
,,On zniszczył ci życie,zniszczył twoją rodzinę.''
Nie przypominaj!
,,Nienawidzisz Go i oboje o tym wiemy.''
Prawda.
,,Zasłużył sobie na to.''
Tak.

Z transu wyrwał mnie dźwięk telefonu.
-Hallo.-rzuciłem zdenerwowany.
-Kendall?Lilly się obudziła.-oznajmił Pena na jednym wydechu.
-Co mnie to obchodzi?-warknąłem.
-Myślałem...-zaczął.
-To źle myślałeś.-przerwałem mu.-Pa.
Rozłączyłem się.

James

-I co?-zwróciłem się do Carlosa.
-On chyba nie jest tym zainteresowany.-odparł latynos.
-Czemu on nie ma uczuć?!-wrzasnęła Emma.
-Nie wiem.-westchnąłem.-Nikt tego nie wie.
-A co z Lilly?-Victoria zmieniła temat.
-Przed chwilą się obudziła jeśli wszystko będzie dobrze,to za dwa tygodnie wyjdzie ze szpitala.-opowiadała Emma.-Muszę z nią wyjaśnić kilka rzeczy.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Cholera...Znowu nie pisałam bardzo długo,ale musiałam przemyśleć kilka spraw dotyczących opowiadania i nie tylko.
Jeśli u kogoś z Was nie przeczytałam lub nie skomentowałam nowego rozdziału to piszcie w komentarzach.Przepraszam,ale musiałam trochę odpocząć.Możecie też polecić jakieś opowiadania warte przeczytania.

Kim był głos w głowie Kendall'a?
O czym myślał?
Co będzie z Lilly?

Zapraszam do zakładki ,,Odkrywamy przeszłość".
Może to da Wam podpowiedź.

Do następnego rozdziału.♥



sobota, 13 czerwca 2015

Rozdział 7 ,,Nie jest dobrze''+ informacje

James

Siedzieliśmy w szpitalu od jakiś dobrych czterech godzin.Siedzieliśmy oznacza Alexe wtulającą się w Carlosa,Logana,który krążył bez celu po korytarzu,zapłakaną Victorię,pocieszającą ją Mary i zamyślonego mnie.
Schmidt jak zawsze wymiksował się mówiąc,że przyjedzie ,,za chwilę'',bo musi załatwić kilka spraw.
Co do Lilly wiemy tylko tyle,że została przewiedziona na oddział intensywnej opieki medycznej,czyli OIOM.Więcej nie możemy się dowiedzieć,bo nie jesteśmy jej rodziną.
Nagle na korytarz wpadł wściekły Kendall.
-Co z nią?-wycedził przez zęby.
-Leży na OIOMie i nic więcej nie chcą nam powiedzieć.-wyjaśniłem.
-Ja pierdolę!-blondyn usiadł na krześle obok mnie.
-Co się stało?-zapytałem zaniepokojony.
-Kayslee nie dość,że nie pójdzie siedzieć,to jeszcze jakby nigdy nic będzie sobie pracować,tylko teraz zajmie się papierkową robotą!-opowiedział.
-Cholera.-zakląłem pod nosem.
Z gabinetu lekarskiego wyszła młoda lekarka,która najprawdopodobniej zajmowała się Lilly.
-To chyba ona opiekuję się Lilly.-szepnąłem w stronę Kendall'a,a on szybko wstał z krzesła i do niej podszedł.

Kendall

Mam dość bezsensownego czekania!Dowiem się,co z nią jest!Przecież mam swoje metody! 
-Dzień dobry!Chciałem wiedzieć w jakim stanie jest moja przyjaciółka.-uśmiechnąłem się słodko do kobiety.
-Niestety nie mogę Panu tego powiedzieć.-spuściła głowę w dół,a na jej twarzy pojawił się rumieniec.
-Niech Pani nie da się prosić.-szepnąłem jej uwodzicielsko na ucho.
-No dobrze.Jak ona się nazywa?-zapytała zrezygnowana.
-Lilly Smith.-odparłem.
-Jest w śpiączce,jej stan jest bardzo ciężki i nie wiadomo,czy przeżyje.Próbowaliśmy skontaktować się z jej rodzicami,ale nie odbierają telefonów.-powiedziała podając mi kartkę z numerami.
-Dziękuję.A mógłbym się z nią zobaczyć?-zapytałem czarująco.
-Wiele Pan ode mnie wymaga.Jest w sali numer 88,a to mój numer telefonu.-wręczyła mi kolejną karteczkę.
-Bardzo dziękuję.-odpowiedziałem i poszedłem poszukać tej sali.
-Polecam się na przyszłość!-krzyknęła za mną.
-Chodź Maslow.-pociągnąłem go za sobą.
-Czego się dowiedziałeś?-zapytał podążając za mną.
-Jest w śpiączce,może umrzeć.-streściłem.
-Nie jest dobrze.-wymamrotał pod nosem.
-To tu.-stanąłem przed drzwiami z tabliczką,na której widniała liczba 88.
-Co tu?-zdziwił się James.
-Tu leży Lilly.-powiedziałem,a w tym samym momencie z sali wyszła stara baba,chyba pielęgniarka.
-Czego Panowie tu szukają?-zapytała oschle.
-Szukamy Lilly Smith.-odpowiedziałem.
-Tak rzeczywiście leży w tej sali,ale tylko jeden z Panów może tam wejść.-czy one mogą skończyć Panować na każdym kroku?To naprawdę wkurzające.
-To może ty?-zaproponował James.
-Czemu ja?-oburzyłem się.
-Znasz ją dłużej.-Maslow wzruszył ramionami.
-Niech któryś tam wejdzie!-wrzasnęła pielęgniarka,a James się zmył.
Nie pewnie wszedłem na salę.Leżała tam tylko Lilly.Była strasznie blada i wyglądała jak...duch.
Usiadłem obok niej i gapiłem się w jej brązowe włosy.Swoją drogą są bardzo ładne.^^
-Może Pan do niej mówić.-powiedziała młoda pielęgniarka,która przechodziła obok sali.
-Tylko co?-zapytałem sam siebie.
-Właściwie nic o tobie nie wiem.Może po za tym,że jesteś najbardziej pechową dziewczyną na świecie.Uratowałem ci życie tyle razy i trochę głupio byłoby gdybyś teraz...no wiesz.O czym ja mówię?Gadam sam do siebie,jak idiota,a ty i tak pewnie tego nie słyszysz!-zacząłem mówić po chwili.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kolejny krótki,szpitalny rozdział.
Dobra nie ważne.
Mam do was masę ogłoszeń.
1.Rozdziały będą pojawiały się rzadko do końca roku szkolnego.
2.Postanowiłam usunąć drugiego bloga.
3.Zamiast niego(jeśli chcecie) będę pisała coś o każdym z Was.Tak!Nie zwariowałam!
  Wystarczy napisać coś takiego:
Z którym chłopakiem z BTR chciałabyś/chciałbyś być i opisz swoje relacje.
Kto ma być twoją bohaterką?(Jakaś sławna osoba lub link do zdjęcia jakiejś dziewczyny.)
Charakter bohaterki.
Hobby bohaterki.
 Przykład:
James.Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi,ale czuje do niego coś więcej.
Ashley Benson.
Miła,sympatyczna,zabawna.
Jazda na deskorolce,zakupy,pływanie.

Możecie się zgłaszać w komentarzach do 23.06.2015.
Serdecznie zapraszam. ♥♥

piątek, 29 maja 2015

Rozdział 6 ,,Ona ją zabije!''

Lilly

Pierwszy dzień w nowej ,,pracy'',a ja już zaspałam,ale przynajmniej Schmidt miał się z czego pośmiać.Może gdybyśmy z dziewczynami poszły grzecznie spać o 22 nie doszłoby  do tego?Kendall

Równo o siódmej rano wszyscy staliśmy w dwuszeregu i czekaliśmy,aż Kayslee raczy ruszyć swoją chudą dupę i przyjdzie do gabinetu.
Dziewczyny opowiadały mi o niej i wynika z tego,że jest wredną suką bez uczuć.Kendall jej nienawidzi,ale nikt nie wie dlaczego.Kiedyś pracowała tu,potem przeniosła się do San Diego,a następnie wczoraj wróciła tu.
-Przepraszam za spóźnienie.-Kayslee uśmiechnęła się słodko i stanęła obok mnie.
-Mam problem.-zaczął Dominic.
-Jaki?-zapytał znudzony James.
-Nie wiem,kto ma zostać partnerką Kendall'a.-przyznał.
-Lilly.-powiedziała cicho Victoria.
-Lilly!-powtórzyli wszyscy oprócz Kayslee.
-To nie takie proste.-Dominic wywrócił oczami.
-Ale to jest takie proste.-odezwał się Carlos.
-Postanowiłem zorganizować konkurs.-szef zignorował Carlos'a.
-Może trochę jaśniej?-zapytał Kendall.
-Obie zostaniecie zamknięte w hali numer 14,będą tam też moi ludzie.Będziecie musiały ich zabić i same przetrwać.Która pierwsza zabije trzech,ta wygra.Zrozumiałyście?-zwrócił się do mnie i blondynki.
-Tak.-odpowiedziałyśmy.
-Zaczynamy za godzinę.-klasnął w dłonie i wyszedł.
-Przegrasz.-powiedziała do mnie rywalka.
-Zamknij się,Barbie.-warknęłam.
-Ooo.Jesteście do siebie tacy podobni.-szepnął Logan do Kendall'a,na co on walnął  go w brzuch.

Godzinę później 

Czekaliśmy pod halą na Dominic'a.Kurwa niech to się wreszcie zacznie!
-Załóżcie noktowizory.Jest tam całkiem ciemno.-powiedziała Mary podając nam urządzenia.
-Gotowe?-zapytał Dominic wchodząc na korytarz,a my tylko pokiwałyśmy głowami.-W takim razie start!

Kendall

-Chodźcie do mojego gabinetu!-zawołał Dominic.
-Po co?-zdziwił się Carlos.
-Zaraz zobaczycie.-odpowiedział.
Wszyscy poszliśmy w milczeniu.Kiedy weszliśmy do gabinetu na ścianie zobaczyliśmy kilka monitorów na których była hala numer 14.Po chwili na ekranie zobaczyliśmy też Kayslee i Lilly.

10 minut później

-To robi się coraz nudniejsze.-ziewnął James.
-On ma racje.-przyznała Mary.

Też tak myślałem.Nic tylko wkoło próbowały zabić tych kolesi.Jednak udało im się przynajmniej kogoś zabić.Było dwa do jednego dla Lilly.
Nagle Kayslee stanęła na przeciwko Lilly i wycelowała prosto w jej głowę.
-Ona ją zabije!-wrzasnął Logan.
-No właśnie.-krzyknąłem.
-Niech ktoś tam pójdzie i je rozdzieli.-Dominic znów wywrócił oczami.
-Ja tam pójdę.-sam nie wierzyłem,że to powiedziałem.
Wyszedłem i szybko pobiegłem do hali numer 14.
-Już po tobie.-zaśmiała się Kayslee i strzeliła.
-Lilly!-krzyknąłem widząc bezwładnie upadającą brunetkę.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Rozdział krótki,ale jest!
Bardzo,bardzo przepraszam,że długo nie pisałam,ale najpierw nie miałam czasu,a później pomysłu.
Co do drugiego bloga jest pierwszy rozdział i to od dawna,więc serdecznie zapraszam. 

sobota, 16 maja 2015

Rozdział 5 ,,Nie są tak sarkastyczne,przemądrzałe i wkurwiające jak on!"

Lilly

Omówiłam z Dominic'iem,co będę robić,ile zarabiać i gdzie mieszkać.
Okazało się,że będę mieszkać z Kendall'em i jego przyjaciółmi.Po prostu zajebiście!Nie dość,że zostałam wplątana w to państwowe coś,to jeszcze z nimi mieszkam!
-Wszystko załatwione?-zapytał Kendall,kiedy wsiadłam do samochodu.
-Tak.-warknęłam.
-Jedziemy do twojego domu,żebyś się spakowała?-zadał kolejne pytanie odpalając silnik.
-Dobra.-powiedziałam.
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Po półgodzinnej jeździe znaleźliśmy się przed moim domem.
Zauważyłam,że ktoś w nim jest.Jakie deżawi.
Oczywiście w domu przebywała Emma.
-Kto to?-zapytał szeptem blondyn.
-Moja przyjaciółka.Co robimy?-odpowiedziałam również szeptem.
-Nie wiem.Wymyśl coś!-rozkazał chłopak.
-Dlaczego nie było cię tak długo i kto to jest?!-pytała brunetka.
-To jest...mój chłopak.-wymyśliłam na poczekaniu.
-Chłopak?-nie dowierzała.
-Właśnie.Chłopak?-Kendall spojrzał na mnie pytająco.
-Tak chłopak.-westchnęłam i walnęłam blondyna mocno w brzuch.
-Ała!-syknął.
-Ups...to przez przypadek.-zrobiłam słodkie oczka,a on wywrócił oczami.
-Czemu nie mówiłaś,że masz chłopaka?Nie wierzę,że tak szybko zapomniałaś o Ross'ie!-dziewczyna wróciła do tematu,a na sam dźwięk JEGO imienia w moich oczach automatycznie pojawiły się łzy.
-Ja...-chciałam powiedzieć,cokolwiek,ale po prostu zabrakło mi słów.
-Może po prostu weźmy te rzeczy i spadajmy stąd?-zaproponował chłopak,który był wyraźnie zmieszany,
Tylko pokiwałam głową.
-Przepraszam.-szepnęłam drżącym głosem i poszłam do swojego pokoju.
Pośpiesznie spakowałam wszystkie swoje rzeczy,wyszłam z domu,a za mną wybiegł Kendall.
Z hukiem zamknęłam drzwi do samochodu i czekałam na zielonookiego.
Po chwili przyszedł i nareszcie stąd odjechaliśmy.
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Po godzinie byliśmy przed ich domem,a raczej willą.
Bez zbędnego przedłużania weszliśmy do środka.
-Chodźcie tu!-zawołał,a po chwili w salonie pojawili się trzej chłopcy i trzy dziewczyny.
-Kto to?-jako pierwszy odważył się zapytać najniższy z chłopaków.
-To Lilly.-przedstawił mnie Kendall.
-Hej.-powiedziałam cicho.
-Cześć.-odpowiedzieli chórem.
-Kim ona jest?-tym razem zapytał najwyższy z nich.
-Lilly jest naszą nową agentką.Hura!-rzucił sarkastycznie blondyn.
-Jak fajnie!Jestem Victoria.-wychyliła się drobna,uśmiechnięta dziewczyna.
-Ja Alexa.-powiedziała druga.
-A ja Mary.-przedstawiła się blondynka.
-To Carlos mąż Alex'y,ten obok to James jest wolny,a ten ostatni to Logan on też jest wolny.-wyjaśniała Vic,a mówiąc o Loganie spuściła głowę w dół i jej policzki stały się czerwone.
Nie spodziewałam się,że zostanę przywitana tak miło!One wydają się zupełnie inne niż Kendall.Nie są tak sarkastyczne,przemądrzałe i wkurwiające jak on!
Resztę wieczoru,a raczej nocy dziewczyny opowiadały mi o naszej ,,pracy".
Może spędziłyśmy razem tylko kilka godzin,ale zdążyłam je już trochę poznać.
Victoria jest jedną z najbardziej sympatycznych osób na świecie.Urocz,miła i zabawna.Chyba podoba jej się Logan,ale nie wnikam.
Alexa to strasznie pewna siebie i odważna dziewczyna.
Mary...jest bardzo tajemnicza i skryta w sobie.W naszej ,,dyskusji" udzielała się najmniej.To zabawne,ale jest odrobinę podobna do Schmidt'a.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Długo nie pisałam,więc wybaczcie!
Założyłam nowego bloga http://amancanbedestroyedbutnotdefeated.blogspot.com/
Na razie są tam tylko bohaterowie,ale pierwszy rozdział postaram się dodać jak najszybciej.

Uwaga blog jest oparty na Pretty Little Liars!


sobota, 2 maja 2015

Rozdział 4 ,,Czy chciałabyś zostać tajną agentką i zawodową zabójczynią?''

Kendall

-Mów jaka to ważna sprawa.-odezwał się mój szef Dominic.
-Więc...-zacząłem,ale do gabinetu weszła Kayslee.
-O...Hej Kendall.-uśmiechnęła się zalotnie.
-Co ta suka tu robi?!-warknąłem w stronę
Dominica.
-Wróciła.-powiedział bez emoemocji.
-Jak to wróciła?!-zapytała.
-Dobrze wiesz,że Kayslee jest jedną z najlepszych agentek.-posłał mi karcące spojrzenie.
-W takim razie czyją partnerką będzie?-spojrzałem w podłogę.
-Myślę,że doskonale znasz odpowiedź na to pytanie.-spojrzał na mnie.
-Ze mną.-parsknąłem śmiechem.
-Tak.
-To ja zostawię was samych.-powiedziała blondynka.
-Powiedz jaka to ważna sprawa.-Dominic spojrzał w papiery.
-W czasie ostatniej akcji była taka dziewczyna...i ona wszystko widziała.-spojrzałem na niego.
-Kendall!!Przecież dobrze wiesz,co zrobić w takiej sytuacji.-wkurzył się.
-Wiem,ale nie chcę tego robić.-przyznałem.
-To poproś Kayslee.-wywrócił oczami.
-W takim razie,dlaczego Mary została partnerką Jamesa?-zapytałem poirytowany.
-Ponieważ James nie miał partnerki.-tłumaczył.
-Ja też nie mam partnerki!-wpieniłem się.
-A Kayslee?-zapytał.
-Ona nie będzie moją partnerką!-krzyknąłem.
-Przyprowadź tu tę dziewczynę.-powiedział zrezygnowany.

Szybko pobiegłem po tą dziewczynę...jak jej tam.Właściwie nie wiem jak ma na imię.

-Muszę cię o coś zapytać.-powiedziałem szybko na widok brunetki.
-Lepiej powiedz po co tu przyjechaliśmy!-oburzyła się.
-Czy chciałabyś zostać tajną agentką i zawodową zabójczynią?-zapytałem szeptem.
-Że co?-zdziwiła się.
-To co słyszałaś.-wywróciłem oczami.
-Takie rzeczy dzieją się tylko w książkach,filmach,ale nie w prawdziwym życiu!Nie!-krzyczała.
-Nie masz wyboru.-wzruszyłem ramionami.
-Ja mam wybór!-sprzeczała się.
-Technicznie tak,ale praktycznie nie.-zaśmiałem się.
-Co to znaczy?-uspokoiła się.
-Albo się zgodzisz,albo Kayslee cię zabije.-wyjaśniłem.
-To niezgodne z prawem.-powiedziała.
-Pracujemy dla państwa.-mówiłem.
-Dobra zgadzam się.-powiedziała po chwili.
-Chodź.-udaliśmy się do gabinetu Dominica.
-To ona?-przyjrzał się jej uważnie.
-Tak.-odpowiedziałem.
-Jak masz na imię?-zadał pytanie.
-Lilly.-westchnęła.
-Ja jestem Dominic,a to Kendall.Chyba mówił co masz robić.-pokazał na mnie.
-Tak,ale nie dokładnie.-spojrzała na swoje czarne trampki.
-Spokojnie będziesz zabijać tylko przestępców i być może będziesz partnerką Kendall'a.-tłumaczył.
-Co znaczy ,,byś może"?-wtrąciłem.
-Postanowiłem,że zrobię ,,konkurs" na twoją partnerkę.-uśmiechnął się.
-Jaki ,,konkurs"?-dociekałem.
-Jeszcze nie wiem.Kendall proszę wyjdź chcę omówić z Lilly szczegóły.-jak kazał tak zrobiłem.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nareszcie nowy rozdział!
Mam do Was bardzo ważną sprawę.Zastanawiam się nad założeniem drugiego bloga.Oto taka zapowiedź.

Znasz to uczucie,gdy w jednym momencie Twoje życie wywraca się do góry nogami?
Kiedy Twoi bliscy stają cię zupełnie nie do poznania?
Osoba,która Cię kompletnie nie zna jest Twoim jedynym oparciem?
Los innej osoby jest tylko i wyłącznie w Twoich rękach?
Czujesz się zagubiony i opuszczony?

Życie Elizabeth obróciło się o 180 stopni.
Jeden wieczór zmienił całe jej życie.

Zobacz ile ludzie są w stanie poświęcić,aby ich sekrety nie wyszły na jaw i ile,aby oni i ich bliscy byli bezpieczni.

Piszcie w komentarzach czy chcielibyście coś takiego czytać.