Logan
Wreszcie Lilly wyszła ze szpitala.Wszyscy bardzo się ucieszyli...Tylko nie Kendall.
Coraz bardziej zaczynałem się o niego martwić.Zauważyłem,że ostatnio w ogóle nie wychodzi ze swojego pokoju.
-Może ty z nim porozmawiasz?-Mary zwróciła się do Lilly.
-On mnie nienawidzi!-oburzyła się brunetka.
-Proszę.Spróbuj.-James zrobił swoją "minkę smutnego szczeniaczka."
-Dobra,ale jeśli wkurwi się jeszcze bardziej to wasza wina.-zagroziła Smith.
-Dobrze.-przytaknęliśmy.
Kendall
Co jeśli Ona ma rację?On powinien...Wiem,że sobie na to zasłużył,ale to mój ojciec.
Po raz kolejny zostałem wyrwany ze "Świata okropnych myśli".Tym razem było to pukanie do drzwi.
-To ja Lilly.Mogę wejść?-za drzwiami usłyszałem cichy głos dziewczyny.
-Tak.-odparłem,a po chwili brunetka była w moim pokoju.
-Przyszłam powiedzieć ci,że...Dominic powiedział,że...Masz miesiąc wolnego.-wyczułem kłamstwo.
-Jeśli przyszłaś pytać,dlaczego się tak zachowuję,to wyjdź od razu!-wkurzyłem się.
-Ale oni na prawdę się o ciebie martwią!-wzięła ze mnie przykład i również zaczęła wrzeszczeć.
-Walcie się wszyscy!-opuściłem pomieszczenie.
Wtedy byłem pewny,co chcę zrobić.
Lilly
-Kendall!Wracaj!-zbiegłam za nim na dół.
-Pa.-uśmiechnął się sztucznie i wziął kluczyki od srebrnego BMW.
-James!Biorę twoje auto!-krzyknęłam i zabrałam klucze od czerwonego Ferrari.
Postanowiłam pojechać za Schmidt'em,aby przekonać się,co on kombinuje.
† † †
Po godzinie "śledzenia" Schmidt'a dotarłam na obrzeża Los Angeles,a tak konkretnie to do starych,opuszczonych magazynów.
Kendall wyszedł z BMW i podszedł do jakiegoś starego menela,który pił(pewnie setną)butelkę wódki.Wracając do blondyna miał w ręce pistolet!
-Znowu chlasz?!A miałeś się zmienić,ale i tym razem nie chciałeś!-wrzeszczał na niego,tak głośno,że było go słychać w obrębie dobrego kilometra.
Co on do jasnej cholery wyprawia?!
-Kendall?-zapytał ten stary menel,znaczy mężczyzna.
-Nie waż się do mnie odzywać!Zniszczyłeś moje życie!Naszą rodzinę!-blask w oczach chłopaka...zniknął,a zastąpił go obłęd.
Wysiadłam z samochodu,ale on mnie nie zauważył.
-Synku...-zaczął menel.
-Nie jestem już twoim synem.Nie jestem tym dziesięcioletnim chłopcem,który bał się jak cholera tego,co mu dziś zrobisz!-miał łzy w oczach.-NIE!!!
-Przepraszam.-bełkotał.
-Nie przepraszaj!To nic nie zmieni!Koniec z tym wszystkim!Koniec z tobą!-wycelował w niego.
-Kendall!Nie!-zawołałam rzucając się na niego,za chwilę leżałam nim na ziemi.
Blask w jego oczach powrócił,a ja poczułam się jak podczas naszego pierwszego spotkania.Widocznie historia lubi się powtarzać.
Zeszłam z chłopaka,a on szybko wsiadł do swojego samochodu i odjechał.
Wtedy miałam tylko nadzieję,że nic sobie nie zrobi.
† † †
Było grubo po pierwszej w nocy,a ja nie mogłam spać.W głowie miałam zbyt wiele pytań dotyczących Schmidt'a.
Moje przemyślenia przerwało pukanie do drzwi.
-Proszę.-odpowiedziałam.
-Możemy pogadać?-w drzwiach zobaczyłam Kendall'a.
Prędzej spodziewałam się Justin'a Bieber'a niż niego!
-Jasne!-przytaknęłam.
-Za piętnaście minut w moim pokoju.-wyszedł.
† † †
Niepewnie zapukałam w drzwi,jednak nikt nie odpowiedział.Pomimo tego zdecydowałam,że wyjdę.
W środku zastałam blondyna siedzącego na balkonie.
-Już jestem.-szepnęłam siadając obok chłopaka.
-Pewnie uważasz mnie za wariata bez uczuć,ale ja po prostu dałem się wciągnął w Jej grę.Dopiero teraz to zauważyłem.-patrzył przed siebie.
-Czyją grę?-ta głupia ciekawość.
-Kayslee.Cholera!Chciałbym powiedzieć ci coś więcej,ale...Boję się.-westchnął.
-Czego?-mów jaśniej Schmidt.
-Już raz powiedziałem TO nieodpowiedniej osobie.
To kurwa czemu chcesz ze mną rozmawiać?!
Nie rozumiem cię!
-Jeśli chodzi o to...To nikomu nie powiem.-czułam jak moje słowa powoli tracą sens.
-Obiecujesz?-spojrzał na mnie.
-Obiecuję.-zrobiłam to samo.
-Co chcesz wiedzieć?-zapytał tonem "Tylko mnie nie wkurwiaj."
-Kim był ten facet?Dlaczego chciałeś go zabić?Co zrobiła ta suka?Co was łączyło?-obsypałam go pytaniami.
-To był mój ojciec.On zamienił moje życie w koszmar.Bił mnie,moich braci,moją matkę,ale to nie było najgorsze...-urwał.
-Co wy tu robicie?-dołączył do nas James.
-Nic.-powiedzieliśmy razem.
-Ta na pewno.-mruknął szatyn.
-Idę się napić.-oznajmił zmieszany Schmidt.
Wywróciłam oczami i wróciłam do swojego pokoju.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiedzielibyście więcej,gdyby nie Maslow.No cóż pech.
Jeśli myślicie,że ten rozdział zmieni relacje Kendall'a i Lilly to...(urwę w odpowiednim momencie.)
Skupiłam bym się na pewnym "szczególe",który ich od siebie oddali lub przybliży.
Niektórzy wiedzieli,czego spodziewać się po tym rozdziale.(Dlatego warto czytać blogi,które polecam.)Mam nadzieję,że Was nie zawiodłam i nie zanudziłam.
Do następnego.^^ †