wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział 2 ,,Znam cię minutę,a już mnie wkurwiasz.''

Lilly

Poczułam jak ktoś odpycha mnie na pobocze jezdni.Po chwili leżałam na ziemi,a ten ,,ktoś" na mnie.
Zauważyłam,że to mężczyzna,a tak dokładniej blondyn o hipnotyzujących,zielonych tęczówkach,które wręcz lśniły w blasku księżyca.
-Nic ci nie jest?-spytał wstając.
-Nie.-odpowiedziałam szeptem podnosząc się.
-Zrobiłaś to specjalnie czy w magiczny sposób znalazłaś się na ulicy?-zapytał z ironią.
-Znam cię minutę,a już mnie wkurwiasz.-burknęłam pod nosem.
-Ja cię wkurwiam!Uratowałem ci życie.-warknął.
-Nikt cię o to nie prosił.-powiedziałam i zaczęłam po woli iść w kierunku mojego domu.
-Idiotka!-usłyszałam za swoimi plecami.
-Nawzajem!-zawołałam pokazując środkowy palec.

                                                                                    
*

Kiedy dotarłam do swojego domu zaskoczył mnie fakt,że drzwi wejściowe były otwarte.
Weszłam do środka.Zobaczyłam swoją przyjaciółkę Em,która płacze czytając gazetę.
-Hej.-powiedziałam niepewnie.
-Lilly?-spojrzała na mnie jak na ducha.
-Tak to chyba ja.-pokiwałam głową.
-Nawet nie wiesz jak ja się o ciebie martwiłam.-przytuliła mnie.
-Czemu?-próbowałam wyrwać się z jej uścisku.
-Zobacz.-podała mi gazetę.
-,,Wczoraj o godzinie 21.30 młoda kobieta została brutalnie zgwałcona i zamordowana.Wygląda na to,że to kolejna ofiara przestępcy,który od kilku tygodni bezkarnie gwałci i zabija kobiety."-zaczęłam czytać.
-Widzisz?-zapytała Em.
-Tak widzę,ale dlaczego myślałaś,że to ja?-zapytałam.
-Nie dawałaś żadnych znaków życia od 2 tygodni.Pewnie poszłabym na policję,ale podczas naszej ostatniej rozmowy kazałaś mi się odpierdolić.-mówiła z wyrzutem.
-Przepraszam.-powiedziałam cicho.
-Nic się nie stało.-uśmiechnęła się szeroko.

                                             *                                    

Obudziłam się o godzinie 11.52,a raczej obudziła mnie Emma,która krzątała się po kuchni.
-Hej.Jak się czujesz?-zapytała miłym głosem smażąc naleśniki.
-Nawet mi nic nie mów.Głowa mnie tak napierdziela.-powiedziałam zaspana.
-Masz nauczkę,żeby nie imprezować.-och te jej mądrości.
-Nigdy,więcej imprez.-nalałam sobie szklankę wody i wzięłam tabletkę przeciwbólową.
-Gotowe!-zawołała i podała mi talerz naleśników.

                                             *                                      

Około godziny 18.00 postanowiłyśmy z Em wybrać się do naszej ulubionej kawiarni.Pomimo,że była ona spory kawałek drogi od mojego domu poszłyśmy na pieszo.
Kawiarnia znajdowała się w jednej z najspokojniejszych dzielnic Los Angeles.Powiem szczerze,że prawie zawsze było tam pusto.
Na miejscu gadałyśmy o kompletnych głupotach,czyli o ciuchach,innych dziewczynach za którymi nie przepadamy i o 1D,którego nienawidzimy.

                                          *                                        

W drodze powrotnej(jak to ja) uświadomiłam sobie,że zostawiłam telefon w kawiarni.
-Ty idź do domu,a ja wracam po telefon.-wywróciłam oczami.
-Ok.-zaśmiała się.
Niechętnie  wróciłam po moją własność,która oczywiście nadal leżała na stoliku.
Zobaczyłam godzinę.Była 20.05,więc moim jedynym marzeniem było znalezienie się w domu.

 *                                                                                 

Szłam pustą ulicą,robiło się coraz chłodniej i ponuro.
Usłyszałam czyjeś kroki tuż za mną,jednak nie odwracałam się.Czułam,że ta osoba jest tuż za moimi plecami.Odwróciłam się.Szedł za mną mężczyzna w czarnym kapturem na głowie.Gwałtownie przyśpieszyłam.Niestety on również.
Po chwili mężczyzna dogonił mnie i przystawił mi nóż do gardła.
-Już po tobie.-szepnął mi na ucho.

---


Przepraszam,że nie pisałam,ale były święta.
Mam nadzieję,że rozdział się podoba,bo mi nie za bardzo.

1 komentarz:

  1. Witam ! Zacytuję teraz ciebie ,,Człowieku pisz dłuższe rozdziały!''. :D No, ale żeby urwać wątek w taki momencie ? ! Jak mogłaś... :D Rozdział super i czekam na następny. :)

    OdpowiedzUsuń