niedziela, 22 marca 2015

Rozdział 1 ,,A miało być tak pięknie''

,,Było piękne,majowe popołudnie para nastolatków urządziła sobie piknik na kwiecistej łące.
-Kocham cię Lilly.-wyszeptał chłopak.
-Ja ciebie też Ross.-pocałowała go.''


Lilly

,,Czemu to tak cholernie boli?!''-ta myśl krążyła mi po głowie od Jego pogrzebu.Czy bez niego moje życie ma jakikolwiek sens?

Alkohol,imprezy,narkotyki,użalanie się nad sobą i te pieprzone wspomnienia były podstawą mojego życia od ponad 2 tygodni.Nawet nie próbowałam niczego zmieniać.W końcu,kiedy jestem pijana lub naćpana wszystkie moje problemy i smutki przestają mieć znaczenie.

Tego wieczoru jak zwykle byłam w jakimś klubie.Normalne widoki tłumy ludzi na parkiecie,znajomi,zakochane pary i dziewczyny,które marnowały sobie życie.Właśnie jedna z takich dziewczyn siedziała niedaleko mnie.Po czym poznać?To proste siedzą same,wypijają kieliszek po kieliszku wódki,myślami są kompletnie gdzie indziej.Może właśnie ja do takich należę?

Postanowiłam do niej podejść.Może to dlatego,że musiałam z kimś porozmawiać,a może dlatego,że czułam jak kolejne wspomnienia dotyczące Rossa powracają.
-Hej.-zaczęłam niepewnie.
-Czego chcesz?!-zapytała ozięble.
-Poznać twoją historię.-usiadłam obok niej.
-Co?!-zilustrowała mnie wzrokiem.
-Każda dziewczyna jak ty ma jakąś smutną historię.-powiedziałam bez emocji. 
-W sumie masz rację.Wszystko zaczęło się rok temu.Przeprowadziłam się z rodzicami do Los Angeles.Poznałam kilka dziewczyn,które wprowadziły mnie w świat imprez i narkotyków.Dziś uświadomiłam sobie,że zmarnowałam życie i nawet moi rodzice nie chcą mnie znać.-opowiadała.

Nagle zauważyłam chłopaka,który tak cholernie przypominał Rossa i po raz kolejny wspomnienia wygrały.

,,Ross i Lilly spacerowali wieczorem po mieście.Śmiali się i rozmawiali.
-Czekaj!-krzyknął chłopak i przebiegł na drugą stronę ulicy,po chwili pojawił się z bukietem czerwonych róż.
Niestety,kiedy przechodził przez ulice potrącił go samochód,który odjechał równie szybko jak się pojawił.
-Ross nie możesz mi tego zrobić!-płakała Lilly podbiegając do zakrwawionego chłopaka.
Wszędzie były płatki róż i krew blondyna.
-Kocham cię.-wyszeptał w jej włosy i odszedł z tego świata.Na zawsze.

Lilly

-Nie wytrzymam tego dłużej!-krzyknęłam i szybko wybiegłam z klubu.

Biegłam przed siebie płacząc.Dotarłam do wąskiej drogi przez,którą od czasu do czasu przejeżdżał jakiś  samochód.

Jechał następny,a ja odruchowo wyskoczyłam prosto przed niego.


1 komentarz: